To co w sercu
Oratorium popoludniowe. Sala grupy dziewczynek z 3-4 klasy prawie pełna. Jak zwykle wszystkie na raz mają pytania i wątpliwości, wszystkie chcą, żeby je pouczyć.
Podnosi się rączka w ostatniej ławce. Podchodzę. Tym razem zadanie z religii. Trzeba napisać modlitwę do Jezusa z wizerunku Señor de Los Milagros . „Señorita, zna jakąś modlitwę?” „Nie, ale też nie potrzebujesz”. Wyraz zdziwienia na twarzy dziewczynki już mnie nie dziwi. Jak można w Peru zrobić coś bez gotowego schematu? Właśnie że można. „Wiesz, Leydi, najważniejsze jest to, co masz w sercu. Zastanów się, co najbardziej chcesz powiedzieć Jezusowi. O co poprosić, od czego chcesz zacząć… I zobaczysz, że to nie takie trudne. A za chwilę zawołaj mnie, bo koniecznie chce przeczytać.” Rzeczywiście, za chwilę rączka znów się podnosi. Leydi, szeroko uśmiechnięta, pokazuje swój zeszyt. „Señor, gracias por mi familia, por todo lo que tenemos, por la salud….” „Dzięki Ci, Panie, za moją rodzinę, za wszystko, co mamy…”. „Proszę Cię, żebyśmy zawsze byli zdrowi i żeby nie brakło nam codziennego chleba…”
Dziękuję… Tak, wiedziała, co jest najważniejsze.
Agnieszko, piękne jest to co zrobiłaś dla Leydi:) Pozdrawiam.
Widzisz, ja tak w zasadzie nic dla niej nie zobilam, wszystko juz wczesniej zdzialal moj Mistrz. Ja tylko odkurzam 😉 Pozdrowionak dla grupki misyjnej (hmm…jakies sprawozdanka macie? ;))
Dodaj komentarz