Agnieszka Jaroszewicz

…A raczej dwie Agnieszki na misyjnym szlaku

Archive for czerwiec, 2009

Tak normalnie

No i znow jestem na peruwianskiej ziemi. Lot minal szybko i spokojnie, w dobrym towarzystwie mlodziutkiej Peruwianki 🙂 Kiedy siedzialam w samochodzie, za kierownica jeden znajomy salezjanin, obok drugi, jeszcze bardziej znajomy 🙂 a naokolo limenskie klimaty pomyslalam,ze to wszystko jest tak normalne, jak kazdy moj przejazd z Gdanska do Torunia czy z powrotem. Rzeczywiscie, nie pomylilam sie sadzac,ze bede sie czuc, jakbym nie wyjezdzala stad… W dodatku juz teraz, jak pisze te slowa, mam w paszportowce na sercu bilet na nocny autobus do Piura. Zanim jednak tam dotre, wykorzystam te godziny w stolicy, by odwiedzic przyjaciol. To takie normalne, prawda?

Patrząc znów przed siebie

img_6524Jednak szybko mija rok, szczególnie akademicki. Ciągle mam wrażenie,że dopiero wróciłam z Bosconii, i tym bardziej nieodparte jest inne wrażenie: ciągłego trwania w gotowości do wejścia w te same obowiązki i posługi, które przez rok były moim chlebem powszednim. Jednak perpetuum mobile jest możliwe, więcej nawet – jest rzeczywistością. Jest nim ludzkie serce. Raz wprawione w ruch, nie ustanie. I tak, ciągle mając na względzie jakieś TU i jakieś TERAZ, coraz mniej patrzę ku temu, co BYŁO, bo ciągle coś się STAJE i ciągle ważne jest to, co BĘDZIE… jest coraz ważniejsze. Oto minęły miesiące między 11 września 2008, kiedy stanęłam na nowo na płycie Okęcia, a tylko wypartywac dnia 24 czerwca, kiedy ponownie się tam znajdę,by patrzec w wytęsknionym kierunku. Tak, tak, właśnie tak 🙂 Rzekłabym: zupełnie nowa,pict4783 z zupełnie nowym bagażem doświadczeń, a przy tym z niby tym samym, a jednak całkiem nowym zadaniem do wykonania, przymierzyc przemienione serce do tej samej Miłości, a przy tym zgodzic się na moje „mało”, na dwa drobne pieniążki wrzucane do skarbony, na które Ktoś jednak liczy.

Jakkolwiek by to nie zabrzmiało, ciągłe patrzenie przed siebie przy jednoczesnym trwaniu wiernie przy tym,co „tu i teraz”, zgoda na nieustanną niegotowośc i stawanie się, zgoda na każdorazowe „nie mam racji”, na ciągłe błędy – to właśnie jest wolnośc i wiąże się ściśle ze szczęściem, takim prostym, rodzącym uśmiech w momentach co najmniej nietypowych. A jaką radością jest powrót do jednego z własnych, pielgrzymich Domów… 🙂