No i znow obrastamy w Pi…óra :)
Oratorium, oratorium, wychodne, oratorium… Wychodne?! Tak, juz kilka razy zdarzylo sie nasm opuscic nasza zlota klatke i zakosztowac peruwianskiego swiata. O tym jednak napiszemy innym razem, bo inne wrazenia nieco przycmily nasze niedawne wyprawy do miasta… Wczoraj na tutejszej farmie byla wielka akcja szczepienia indyków i nie omieszkali zaangazowac calej (no,prawie calej) wspolnoty. Nasze pierwotne obawy przed nakluwaniem delikatnej ptasiej skorki zmienily sie wraz z zadaniem. Nie do nas nalezalo wstrzykiwanie blizej nieokreslonej substancji, ale za to trzeba bylo zapanowac nad tysiacem par (!) trzepocacych skrzydel, po czym chwytac dranie i podawac do szczepienia. Pióra byly wszedzie! A halas! 😉 Czy nikt nigdy nie mówil o "indyczym spiewie"? Moze warto by zaczac 🙂 Prawdziwie misyjne zadanie, szczegolnie dla tych, ktorzy musieli z kazdym indykiem przelamywac wlasny strach i niechec. Dla innych… coz… Zawsze mozna zagrac w "kto da wiecej" i chwytac po dwa naraz. Po trzy juz sie nie dalo 🙂 …A czemu w ogóle o tym wszystkim pisac? Bo to sie nazywa codziennosc. Praca, praca… A przy okazji kondycja fizyczna. Nic wznioslego, nic wielkiego. Jestesmy ludzmi i zyjemy wsrod innych stworzen, ktore sa nam poddane …A przy tym mozna jeszcze miec niezly ubaw,a jak! Pozdrawiamy z naszej farmy obrosniete w pióra.
Agnieszko ! Jak widać na załączonym zdjęciu i dowcipnym opisie, to rzeczywiście obracacie się wokół nazwy miasta, w którym obecnie mieszkacie. No z małym wyjątkiem, bo ktoś zmienił przez pomyłkę ó z kreską, na u zwykłe.
A może po powrocie do Polski założysz ptasią fermę ???
Pozdrawiam.
„[…] piekna jest rzecza jesc i pic, i szczescia zazywac _przy_* swojej pracy, ktora sie czlowiek trudzi pod sloncem, jak dlugo sie liczy dni jego zycia, ktorych mu Bog uzyczyl: bo to tylko jest mu dane.” Koh 5:17**
* podkreslenie dodane przez autora kometarza
** „optymistyczna” ksiega polecana przez Wodza 🙂
Pewien „szalony fizyk” tęskni, śledzi i pozdrawia!
Agnieszko! Pozdrawiam serdecznie z Gdańska 🙂 Spacerków śladami G.Grassa jeszcze nie odbyłam, ale za to wdycham sobie jod na morzem. Próbuję też zaciągnąć Asię na wycieczkę do ZOO – na razie bezskutecznie. Przedłużyli mi umowę do połowy lutego i nawet dostałam małą podwyżkę . W miarę możliwości śledzę Twoje wpisy na blogu. Mam nadzieję, że czujesz się potrzebna tam na miejscu. Życzę Ci owocnego pobytu i czekam na dalsze wieści od Ciebie. Mocno ściskam!
@Magda B: to chyba mało atrakcyjna pora roku jak na ZOO, za dużo zwierzaków na wybiegu nie będzie.
Dodaj komentarz