Agnieszka Jaroszewicz

…A raczej dwie Agnieszki na misyjnym szlaku

Wszedzie dobrze, ale w domu najlepiej

06
23

Dluga przerwa, dluga… dluuuuga. No tak, a obiecalam pisac. I co poradze? No, ostatnie dwa tygodnie mam niejako usprawiedliwione: WAKACJE 😉 Pojechalysmy na poludnie Peru poodwiedzac niektore z kluczowych miejsc mowiacych tyle o kulturze i tradycji tego tak fascynujacego kraju. Chyba nazwy „Machu Picchu” nie musze osobno objasniac. oze troche gorzej bedzie z Urubamba, Ollantaytambo, Moray, Calca, Chivay, Puno… Ale, jak to sie mowi: wszystko w swoim czasie. Niedlugo powinny sie pojawic na stronie zdjecia z tej podrozy, na razie uzupelnilam „fotokronike” z kwietnia i maja, czyli od Wielkanocy.

No tak, to juz tydzien odkad jestesmy z powrotem w Piura, w naszej kochanej Bosconii. I od razu wiele aktywnosci, kilka nowosci, ale przede wszystkim ogrom milosci (wcale nie czuje kiedy rymuje ;)). Kiedy w niedziele 15 czerwca rano zaladowane mototaxi pojawilo sie przy bramie, dzieci w wiekszosci byly jeszcze w kosciele na swojej mszy, ale ci, co nie byli… Zainicjowali caly ciag serdecznych powitan, zalali nas miloscia i informacjami o zmianach. Przede wszystkim trudno bylo przestac sie usmiechac. Takie sa powitania w domu. Wrocilysmy bogate w zachwyt, doswiadczenia piekna i madrosci, zaopatrzone w pamiec i usmiechy nowych przyjaciol, zapalone do dzialania przez poznanie innych dziel salezjanskich. Ale w jednej chwili tylko upewnilam sie w mysli, ktora mi towarzyszyla wraz z cichutka tesknota: to bogactwo bedzie moim prezentem dla „domownikow” tego dziela, jakim jest Bosconia. Ta milosc, ta tesknota, te powitania i pozytywne zmiany w zachowaniu dzieciakow z oratorium – to wszsytko jest jednym wielkim potwierdzeniem tego, co kazdy zna na pamiec:

WSZEDZIE DOBRZE,ALE W DOMU NAJLEPIEJ

  1. Danuś napisal(a),

    No że w domu najlepiej to wiadomo 🙂 Ale jeszcze lepiej jak cały świat można nazwać swoim domem :> Buźka (ps za 10 dni JDMy… szkoda, że Cię nie będzie 😛 ps2 zdałam maturę :P)

  2. Chrzestny napisal(a),

    Niech wiecznie błyszczy chwałą Jezus Chrystus !!!
    Otóż, tak mi się podobają inkaskie nazwy, iż ich piękno stawiam na równi z moimi kaszubskimi. Mimo ignorancji polskich podręczników plastyki i historyj sztuki wobec tamtejszej kultury, na własną rękę wiele dowiedziałem się o przeszłości państwa Inków. Widziałem wenezuelski podręcznik, z którego przygotowywał się do egzaminu na gdańską ASP pewien mieszkaniec tamtego kraju; i było tam jednak o wszystkich kulturach -sztukach świata. Znam więc z własnej dociekliwości Urzekają mnie owe statki z trzciny na jednym z dwóch największych jezior Ameryki Południowej, które przybrało kształt albo indianeczki z bukiecikiem kwiatków, albo samego władcy – wielkiego Inki. Puno – największy port jeziora – leży w północno zachodnim krańcu Jeziora, nad zatoką, przypominającą ów bukiecik kwiatków. Chiway jest stolicą prowincji – doliny Colca (nie Calca, choć to może jedynie przeoczenie, jakich ja też ostatnio kilka zrobiłem, nawet znaczniejszych). Urubamba to malownicza dolina, nazwana tak miło brzmiącym słowem, przez którą płynie rzeka o tej samej nazwie. Ollantaytambo, Moray czy Sacsayhuaman – to jeszcze nie wszystkie twierdze broniące dawnej stolicy Cuzco. Wielki Inka miał w odwodzie jeszcze ,,orle (raczej kondorze) gniazdo”- Machu Picchu i dalej ukrytą w dżungli Vilcabambę. Dopiero po trzech stuleciach Simon Bolivar stał się prawdziwym duchowym spadkobiercą wielkich Inków.
    – Czy zdałem egzamin z inkologii ?
    Dobrze jeszcze wiedzieć, że często polscy górnicy ze Śląska uczyli peruwiańczyków nowoczesnego górnictwa już w XVI i XVII w. Ernest Malinowski z Podola zbudował w Peru ponad 200 km do dziś najwyżej położonej kolei świata. Edward Habich z Warszawy zorganizował w Peru szkolnictwo techniczne, politechnikę i służby techniczne. Władysław Folkierski zreformował w Peru studia matematyczno-przyrodnicze i wykładał w Limie budowę mostów, a także je budował z Malinowskim na trasie kolei andyjskiej, wznosząc tam wiadukt o stumetrowych filarach. Aleksander Miecznikowski spod Warszawy pisał podręczniki, wykładał mechanikę techniczną, również uczestniczył w budowie transandyjskiej kolei oraz zbudował w Peru pierwszą nowoczesną drogę kołową z Limy do Callao. Władysław Kluger z Krakowa – specjalista inżynierii wodnej i maszyn przepływowych – wykładowca z Limy, twórca pierwszego nowoczesnego podręcznika wytrzymałości materiałów i statyki budowli, pomagał przy trasowaniu andyjskiej kolei, zbudował mola w portach Callao, Ancon, Huacho i Supo, nadzorował spiętrzanie rzeki Rimac w celu zapewnienia wody Limie, stworzył śmiały projekt nawodnienia nie wykorzystanych rolniczo ziem południowego Peru, lecz zabranie tych ziem przez Chile nie pozwoliło dokończyć przedsięwzięcia, zaprojektował i wytrasował strategiczną drogę kołową z Tacna do La Paz w Boliwii, z wiszącym mostem w boliwijskiej Concordii, do dziś pozostającą główną magistralą z Peru do Boliwii, budował też między innymi drogi wokół Limy, wodociągi w Chorillo czy kanalizację w Callao. Ryszard Jaxa-Małachowski, będąc architektem, wzniósł wiele gmachów i użyteczności publicznej w Limie. Inny architekt – Tadeusz Stryjeński z Krakowa – pionier stosowania żelbetu – był między innymi twórcą gmachu Szkoły Rolniczej w Limie. Działali w Peru również polscy przyrodnicy – W. Szyszłło, ornitolog Jan Sztolcman czy zoolog Konstanty Jelski z Warszawy, który był kustoszem peruwiańskiego muzeum Raimondiego. W peruwiańskiej Montanii działał lekarz -Polak – A. Freyd, który prowadził badania nad sposobami zwalczania najczęstszych tamtejszych chorób. Zapewne Polaków było tam o wiele więcej, zwłaszcza w czasie wyzwalania się tamtejszego społeczeństwa Indian z hiszpańskiej czy parahiszpańskiej niewoli.
    Tak więc – jak widać -narody Peru i Polski, przeszedłszy podobne perypetie w przeszłości, podobnie prą ku przyjaźni w prawdzie pomagając pokrzywdzonym, przede wszystkim narodom pod pozorem wolności i opieki pozbawianym samostanowienia. To takie godne Polaków, kiedy wspieracie pokrzywdzonych sprawiedliwych. Jestem z Was wszystkich dumny, choć mam tu na miejscu swoją misję.
    Niech Was nasz Dobry Bóg prowadzi do Swojej Chwały Chwał !!!
    Chrzestny – Du Comte Krzysztof Andrzej Plater-Zalewski

  3. Agnieszka Jaroszewicz napisal(a),

    Wow! Oczywiscie, ze egzamin zdany, no, moze nie z inkaskiej ortografii, ale… Jej, dzieki, Wujku, oszczedziles mi tyyylu wyjasnien! Do wszystkich, ktorzy tu wchodza a moze i widzieli juz nowe (!) galerie zdjec: powyzej macie podstawowe informacje dotyczace miejsc, ktore odwiedzilam, a ktorych to komentarzy jeszcze nie zamiescilam (i,nawiasem mowiac,nie mam zielonego pojecia kiedy uda mi sie to zrobic). Pozdrawiam calym sercem Ciebie, Wujku i wszystkich z mojej rodzinki i przyjaciol. No, pozdrawiam wakacyjnie 🙂 ja jestemna calorocznych a i Wam sie wreszcie zaczely 😉 Moze i Wy, tak jak ja, znajdziecie… albo i nie. W kazdym razie, Danus, GRATULACJE!!! …chociaz…innej mozliwoscie nie bylo 🙂 Bawcie sie dobrze na JDM-ie i odpoczywajcie w promieniach Bozej milosci, bo i ja zazywam takie „promienne” kapiele, mimo iz mamy teraz zime 😉

  4. Teri napisal(a),

    Serdeczności Agnieszko ,chodziłam tu po tych ogrodach słów i obrazów w cichym zachwycie ,przyjaźnie pozdrawiam

  5. Agnieszka Jaroszewicz napisal(a),

    Po których ogrodach, Teri? Po tych południowych, staroinkaskich, czy po ogrodach uśmiechów moich miłości z północy? Pozdrawiam z serca podróżniczkę

Dodaj komentarz